PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=1314}

Przeminęło z wiatrem

Gone with the Wind
7,9 108 033
oceny
7,9 10 1 108033
8,1 24
oceny krytyków
Przeminęło z wiatrem
powrót do forum filmu Przeminęło z wiatrem

Będąc młodym dziewczęciem...
Tak chyba powinnam zacząć opis mojej przygody z tym filmem, który ma już 81 lat. Prawdziwy ANTYK sztuki filmowej.
Współcześni nastolatkowie pewnie nie zrozumieją, dlaczego my - bumerzy - tak zachwycamy się tym filmem, który powstał w ubiegłym wieku. W czasach, gdy każdy z nas może kręcić filmy i robi to, nie robią na młodych wrażenia kolorowe zdjęcia, czy ujęcia krajobrazu z lotu ptaka. W latach trzydziestych ubiegłego wieku, w roku wybuchu II wojny światowej, gdzie Stany Zjednoczone dopiero co uporały się w Wielkim Kryzysem, a znów czekał je następny, film O.Selznicka był filmem wyjątkowym pod każdym względem. Pod względem kosztów również. Mało kto mógł sobie pozwolić na takie kostiumy, scenografie, lokacje - które trzeba było wybudować! - a także gaże dla artystów oraz - uwaga! - ręczne kolorowanie każdej klatki zdjęciowej na taśmie filmowej. Ale producent był uparty i dopiął swego. Zrobił coś, czego nie dokonał nikt inny przed nim. Stworzył dzieło filmowe - na kruchej materii taśmy filmowej - a tak trwałe i uniwersalne, jak Mona Lisa Leonarda da Vinci, który jest namalowany na drewnianej desce. Do dziś znajdują się ludzie, którzy po obejrzeniu tego prawie czterogodzinnego filmu są pod wielkim wrażeniem, I słusznie!
Aby zrozumieć fenomen filmu musimy cofnąć się nieco w przeszłość. Lata dwudzieste i trzydzieste ub. wieku w Stanach Zjednoczonych to lata Wielkiego Kryzysu. Krach na giełdzie powoduje załamanie się gospodarki kraju. Nie tysiące, lecz miliony ludzi z dnia na dzień traci pracę, stały dochód. Milionerzy bankrutują i lądują na bruku, jako bezdomni i żebracy. Ci, którzy żyli w pałacach, byli wożeni luksusowymi samochodami nagle nie mają co jeść. I ich rodziny także. Przez Stany przelewa się fala samobójstw. Od bankierów po zwykłych robotników fabryk. Ludzie nie wytrzymują napięcia. Z pomocą przychodzi im kino, które także przeżywa kryzys. Oszczędza się na czym tylko można. Na dekoracjach, kostiumach. Nie oszczędza się na gwiazdach, bo każdy wie, że artyści trzymają w garści ten kraj. Ludzie lgną do kina, jak współcześni Amerykanie do Prozaku. By przetrwać kolejny dzień, przeżyć do jutra, nie załamać się i nie skończyć ze sobą, jak sąsiad obok. Umożliwiają to bardzo tanie bilety. Po trzech latach od końca kryzysu, a trzeba sobie uświadomić, że po takich zawirowaniach i kraj, i ludzie, podnoszą się powoli, ukazuje się książka Margareth Mitchell "Przeminęło z wiatrem". Wypisz - wymaluj symboliczny obraz tego, co stało się ze Stanami Zjednoczonymi po krachu na giełdzie. Tyle, że Mitchell opisuje nie lata współczesne sobie, a wiek wcześniej. No, ok - prawie wiek! Jako urodzona na początku XX wieku musiała widzieć jeszcze matkę chodzącą w długich, powłóczystych sukniach. Jako córka adwokata musiała widzieć w swoim domu służących, którzy dbali o wygody jej i rodziców. Jako urodzona w Atlancie musiała widzieć ślady dawnej świetności i wysłuchać niejednej opowieści o tym, jak to "drzewiej bywało". I jako wrażliwa dziewczyna musiała wychwytywać w tych opowieściach tęsknotę za dawnym życiem. I jako dojrzewający człowiek musiała wielokrotnie też widzieć, jak to "dawne" życie przemija. Przemija to, co "dobre", a następuje "nowe". Nie zawsze człowiek potrafi się przyzwyczaić do tego, co nowe, prawda? Bo nowe nie zawsze oznacza dobre.
Nic więc dziwnego, że tysiące Amerykanów pochłonęło książkę Mitchell jednym tchem. Bo choć może nie wychowywali się na południu Stanów, choć może nie byli właścicielami plantacji i nie byli obsługiwani przez służących, to każdy z nas zna uczucie, gdy następuje zmiana, a my musimy pożegnać to, co wydawało się dla nas dobre i przyzwyczaić się do nowego. Stare odchodzi, nowe przychodzi. Nowe nie zawsze jest łatwe i przyjemne, nie zawsze jest dobre i ładne. Czasami jest trudne i bolesne. Czasami los zmusza nas do okrutnych wyborów, do cięć - znajomości, wydatków, do postępowania wbrew opinii bliskich, czasami wbrew etyce. Takie właśnie jest życie. Życie w trudnych czasach.
David O. Selznick wraz z reżyserami i scenarzystami, a także resztą artystów: scenografów, kostiumologów, aktorów - stworzył dzieło nie tyle o przemijaniu, co o trudnych wyborach w trudnych czasach. O tym, że aby przetrwać czasami musimy postępować wbrew bliskim, wbrew publicznej opinii, a czasem nawet wbrew etyce. W trudnych czasach! Zrobił to w sposób lekki, bez ciężkiej filozofii i rozmyślań. Udekorował tę jakże smutną historię w piękne stroje i wnętrza. Pamiętam, gdy zobaczyłam ten film po raz pierwszy w latach 90-tych, tuż po upadku komuny. Napatrzeć się nie mogłam. Za oknem szaro-bury świat, zmęczeni pracą ludzie, bez uśmiechu, radości i szczęścia, a na ekranie główna bohaterka w pięknych sukniach z Paryża poruszająca się w bajecznych wnętrzach. Co musieli czuć Amerykanie w 39-tym i 40-tym, gdy oglądali film? Nie potrafię sobie tego wyobrazić. Chyba im rosły skrzydła, dosłownie! Bo mnie rosły! I ta niezachwiana pewność Scarlet, że pomyśli o tym jutro. W Tarze! Że przezwycięży każdy cios, który zada jej los, bo ma swoją Tarę! Tarę, którą zachowała, bo walczyła o nią z wszystkich sił. Wbrew etyce, wbrew uczuciom bliskich. Może i oszukiwała, może kłamała, ale za to miała co jeść. Przeżyła! I przeżyli jej bliscy.
I to jest właśnie siła tego filmu, która stanowi o jego ponadczasowości.
Może i czasami postępowanie głównych bohaterów trąci myszką czy nawet rasizmem, może i efekty specjalne nie robią już tego wrażenia, co kiedyś, nie zaprzeczam. Ale nie można zaprzeczyć, że historia jest ponadczasowa. Że zawsze jest coś lub ktoś dla kogo warto żyć i dla kogo warto walczyć. Że jeśli człowiek coś takiego ma - nawet w sobie - to nie przeminie.

ocenił(a) film na 8
KasiaEla_filmaniak

Pięknie napisane. Ja ten film oglądałem za dzieciaka i wiadomo niewiele rozumiałem jak to dziecko. Teraz wracam jako dorosły do różnych klasyków. Od siebie dodam pewne spostrzeżenia :1. Jak ci dwaj bracia bliźniacy - dorośli w sumie ludzie - rozmawiali na początku ze Scarlett i z uśmiechem do niej: Jak to Scarlett!? Nie chcesz wojny!? Sam jako niedojrzały młokos uważałem że wojna rozwija np. medycyna, żywność MRE i inne wynalazki a to fałsz. Wojna to głód, brud, choroby, cierpienie i śmierć a wynalazki i tak by powstały. 2 Niepotrzebnie ludzie jadą po Scarlett bo ona wcale nie była głupia czy chamska tylko zaadaptowała się do nowej sytuacji bo inaczej by nie przeżyła . 3. Czepialstwo się niektórych - zwłaszcza w USA - o rasizm i niewolnictwo. Jedyne o co mogą tam się ludzie przyczepić to to że było tam może za fantazyjnie: praktycznie każdy " niewolnik" pracujący dla rodziny Scarlett był traktowany jak członek rodziny np. jej niania która dbała o nią lepiej niż jej matka czy starszy służący któremu oddała zegarek po ojcu i nawet powiedziała:"Miałabym oddać pamiątkę rodzinną!? Trzymaj! Zresztą tata by chciał byś go wziął". Co do niewolnictwa o którym też się trąbi jak to czarni mieli źle to ciekawe co by było gdyby byli feudalnym chłopem

ocenił(a) film na 9
KasiaEla_filmaniak

Przepiękna recenzja, jako osoba z młodego pokolenia (16 lat, 2007r) zgłaszam się jako jeden z wyjątków, na których ten film robi ogromne wrażenie! Jest jednym z moich ulubionych, oglądany kilka razy zawsze z wypiekami na twarzy.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones