Nie rozumiem rozwodzenia się nad nim typu: "och arcydzieło", "cudowny", "wspaniały 10/10", kiedy fabuła jest tak banalna i nudna, choć przyznam bywa zabawna np. gdy Scarlett spada ze schodów ;). Ogólnie jej histeryczna postać nadaje filmowi jeszcze gorszy smak, być może właśnie nim jest.
Nie stymuluje mózgu, nie skłania do przemyśleń, nie inspiruje, nie dostarcza szeroko pojętej rozrywki. Zmusiłam się, żeby obejrzeć go w całości, bo stwierdziłam "hej jak chcesz oceniać obejrzyj całość". Nie zmieniło to jednak mojego odbioru. W mojej pamięci nie pozostało z niego praktycznie nic (poza pewnymi scenami, a w sumie to jednej-schody). Nie ma w sobie żadnych wartości. Jest skrajnie monotonny. Męczy. No flaki z olejem.
Oceniając to "arcydzieło kinematografii" oceniam również książkę, na podstawie której powstał. Uwaga...dorównuje filmowi!
brałam pod uwagę wszelkie aspekty np. takie jak czasy w których powstawał itp.
chaos, film o niczym, nuda, banał, głupi
nie wiem gdzie mogłabym doszukiwać się tu czegoś przemawiającego za jego wspaniałością
niech ten film w końcu spadnie z piedestału i przeminie z wiatrem
Wydaje mi się że nierozumiesz słowa determinacja , nie ja to wiem na pewno że nie wiesz co to słowo znaczy , a film rzeczywiscie nie pasuje do Twojej osobowości , z pewnością jesteś ostra hehehe ...
o to synonimy: określający, uzależniający, warunkujący, wyznaczający, nie ma za co
Ale z tego co przeczytałem bliskie znaczenie mają te dwa słowa , lepiej pasuje zbliżone , ogólnie chodziło mi o słowo którego użyłaś w swojej wypowiedzi na temat filmu , niechciałem także obrazić cię pisząc że jesteś ostra raczej miał to być żart , natomiast rozumiem że nie ujęła cię ta historia no i ok . Dziękuję .
No cóż , niezręcznie mi się zrobiło na chwilę , a jakich kolorków dostałem na twarzy , no więc niech tak zostanie niech to będzie komplement .
Cóż dla mnie był interesujący, pokazywał dość dokładnie jak ludzie żyli w tamtych czasach. Zwykle konfederaci byli pokazywani jako ci źli a film ten dał zupełnie inne spojrzenie na nich.
Scenografia była cudna, wiele kadrów wyglądało wręcz "malarsko", a co do głównej bohaterki, nie jest to mój typ postaci, ale nie można jej determinacji odmówić i choć miała ona masę wad - w tym jedną dość tragiczną jaką była krótkowzroczność przez którą straciła miłość swojego życia i to dla wyidealizowanych mrzonków na temat człowieka, który był dla niej niedostepny. Jednak było widać jej determinację o przetrwanie, jak dzięki niej gospodarstwo które było doprowadzone do ruiny wróciło do świetności, jak czuwała nad kuzynką itd. Jest to bardzo złożona i specyficzna postać, a co do pana Butlera - był to obraz mężczyzny, który w dzisiejszych czasach gdzieś sie zatracił.
Złożenie jej postaci widziałam tylko w momencie spadania ze schodów (jeśli wiesz o co cho ;))
[Cóż dla mnie był interesujący, pokazywał dość dokładnie jak ludzie żyli w tamtych czasach. Zwykle konfederaci byli pokazywani jako ci źli a film ten dał zupełnie inne spojrzenie na nich. ]
No jasne, że dał, bo pomija albo wręcz kompletnie przekłamuje fakty.
Zadaj sobie pytanie: Ilu ludzi zostało zakatowanych na śmierć na rodzinnej plantacji Scarlett? :P
No właśnie z całą pewnością znacznie więcej niż zero. To była plantacja, którą obrabiali niewolnicy. A jak myślisz, jakimi metodami trzymano w ryzach niewolników, żeby nie uciekali i nie podnosili buntów? Niewolnicze plantacje to były obozy śmierci w których ludzi hodowano jak bydło, torturowano i zapracowywano na śmierć.
Ten film daje "inne spojrzenie" na Konfederatów bo pomija milczeniem takie właśnie drobne sprawy. A scena, kiedy Scarlett spotyka entuzjastycznych niewolników maszerujących budować fortyfikacje to już zupełna farsa :D
Chlopie... Ten film mial taki byc. Ksiazka jest pisana pod najmniej wymagajacego czytelnika. To typowe romansidlo, z drewnianymi postaciami i drewniana fabula. To gniot i o tym wie kazdy, kto przeczytal wiecej, niz 5 ksiazek w zyciu. Ale ten gniot sprzedawal i wciaz sprzedaje sie swietnie, poniewaz ludzi przecietnych do bolu jest po prostu najwiecej. Im nie przeszkadza ta grafomania, ani w formie papierowej, ani celuloidowej. Oni beda sie ta szmira zachwycac. Stad zreszta na planie bylo tyle zawirowan i irytacji - tworcy po prostu wiedzieli, ze zamiast wielkiej epopei o USA kreca harlekina. Cos takiego przeciez musialo frustrowac wszak nieglupie i nieprzecietne osoby. Nalezy dodac, ze technicznie ten film to takze jeden bordel, tworzony na kolanie. Ilosc bledow i rzeczy na odwal powala. Ale jak mialo byc inaczeh, gdy plan zdjeciowy przypominal prace w McDonaldzie. enfantfatigue, nie miej wiec pretensji do tego, ze swinie nie lataja. One przeciez nigdy nie mialy latac. Nie tedy droga.
Jeśli odniesienie "chłopie" miało się tyczyć do mnie to wolałabym kobieto czy coś ale się nie obrażam. Chciałam wyrazić swą opinie na temat tego skrajnie przereklamowanego badziewia. Miałam duże oczekiwania co do niego i gdybym wiedziała, że jest to "świnia" przed obejrzeniem, to nigdy nie zrzucałabym jej z największej góry, na którą de facto
została wzniesiona nie przeze mnie. Tak czy siak, żeby nie było ze mnie cos boli przez twą opinie, wręcz przeciwnie podniosłeś mnie na duchu, że są ludzie którzy nie widzą w tym dzieła :D